🔺 Koreańska pielęgnacja- hit czy kit?
Cześć!
Szybko słowem wstępu się przywitam.Jest to mój pierwszy post na blogu i szczerze mówiąc zabierałam się do jego pisania już od dłuższego czasu. Zawsze wszystko było ważniejsze, czy jakoś nie mogłam się zdecydować co napisać.
Z racji zazwyczaj mojego perfekcjonalistycznego podejścia do takich typu rzeczy, ważyłam każde słowo myśląc 10 krotnie czy jest ono odpowiednie. Tak raczej się nie da i dlatego wszystko co pisze jest zazwyczaj moją pierwszą myślą i może być niespójne, mimo wszystko postaram się i mam nadzieję że spodobają się wam moje wypociny :)
Jakiś czas temu napomknęłam się gdzieś w sieci na książkę Cho Charlottepod tytułem "Sekrety Koreanek". Szczerze mówiąc nie wiedziałam że wywrze ona a mnie aż takie wrażenie i łyknę ją w kilka godzin a esencja Korei Południowej zafascynuje mnie aż ta bardzo. Momentalnie przestawiłam swój tok myślenia i z wcześniejszego dbania o cerę w stopniu średnim, zmieniło się na znaczny.
Zazwyczaj wieczorem zmywałam makijaż żelem do twarzy i oliwką dla dzieci z Rossmana, później używałam toniku aby wyrównać pH i nakładałam czasami jakiś krem na noc, często to co podpadło mi pod rękę w toalecie czyli jakaś Ziaja. Rankiem nakładałam tylko lekki krem, podkład i wsio :)
Nie używałam filtrów do twarzy,latem chciałam jak najdłużej leżeć na słońcu bo na jakiś czas znikał mi trądzik(coś pięknego) a twarz z bladotrupiej wyglądała żywiej:)
Niestety sielanka nie trwała długo, kiedy po lecie nadchodziła pochmurna jesień a na mojej twarzy zamiast resztek opalenizny po wakacjach dominowały ropne stany zapalne których za cholerę nie szło się pozbyć antybiotykoterapią,kwasem glikolowym(wtedy kiedy na twarzy chwilowo ich nie miałam). Mijał czas a mi ręce opadały z bezsilności, ciągle starałam się pogłębiać i dużo czytać na temat trądziku,testować różnorodne kosmetyki i kosmetyczne "wyznania" :)
Od naturalnej,złuszczającej,silnie nawilżającej, zasuszającej itd. Popadałam w skrajności w skrajność i to moim zdaniem było bardzo złe. Tak samo było po fascynacji wspomnianą wcześniej przeze mnie książką, co według mnie było efektem wcześniej wspomnianej bezsilności ale o tym za chwilę :)
O czym mówi książka?
O codziennych 10 krokach dzięki którym nasza skóra będzie mieć tzw. chok-chok, czyli zdrowy blask oraz pozbawiona będzie wszelkich niedoskonałości, zupełnie tak, jak u koreanek. Są to:
1.Ładna cera, to zdrowa cera,czyli żaden podkład nie da tyle co ładna cera,
2.Dwuetapowe oczyszczanie twarzy-olejkiem myjącym i żelem do twarzy
3.Tonizacja, czyli wyrównanie pH,
4.Złuszczanie, czyli peeling,
5.Nawilżanie, najpierw serum, później esencja*, później krem,
6.Maseczki, w płachtach, typowe i te na noc,
7.Zdrowy tryb życia, odpowiednie odżywianie się i ćwiczenia,
8.Niewidoczny makijaż,
9.Kremy bb i cc
10. Filtry przeciwsłoneczne, Cho mówi o tym że opalenizna to tak na prawdę oparzenia wywołane promieniowaniem słonecznym.
*Z mojej interpretacji wynika, że jednym z najważniejszych etapów jest esencja, chociaż bez wcześniejszego przygotowania da ona tyle co nic, ponieważ skóra będzie mieć utrudniony dostęp by wchłonąć koncentrat składników aktywnych.
Czy Koreańka pielęgnacja działa?
Według mnie w niej najlepsze jest sama świadomość tego, jak dużo uwagi trzeba poświęcić pielęgnacji żeby była ona skuteczna. I nie chodzi mi o konkretnie tyle kroków ile w niej jest, czyli 10, lecz zainteresowanie się tematem typu swojej skóry i przeznaczonej dla niego kuracji. Rossmanowska zazwyczaj dzieli się na: Wysuszanie=oczyszczanie, nawilżanie=natłuszczanie a Koreańska daje nam przynajmniej kilka rozwiązań.
Czy Koreańskie kosmetyki są lepsze niż inne?
Koreańskie kosmetyki zazwyczaj mają w składzie bardzo dużo naturalnych ekstraktów, lecz często na końcu składów a co za tym idzie-nie działają one aż tak dobrze. Poza tym, taki misz masz i brak konkretnego celu albo miliony substratów nie działają tak, jak chciałybyśmy by działały.
Oczywiście, są niektóre perełki, ale wszędzie takie są i według mnie lepiej jest zachować zdrowy rozsądek, i na spokojnie przeanalizować za, i przeciw takie jak:
-Skład, im krótszy i konkretniejszy tym lepiej,
-Cena a jakość, porównanie do innych,
-Dostępność, co za tym idzie również koszta przesyłki i wydłużony czas oczekiwania, oraz często możliwość natrafienia na podróbki. Ja zazwyczaj zamawiam ze stron:
1. My Asia
2. Skin79 Sklep
3. Cocolita
Więc podsumowując,
najważniejsza jest wiedza, bo dzięki niej potrafimy dobrać coś co może nam pomóc, albo zaufany kosmetolog czy dermatolog który nie zedrze nas z kasy:)
Na tym właśnie blogu mam zamiar dzielić się swoją opisując moją walkę z opornym trądzikiem i dążeniem do skóry pięknej i zdrowej. Oczywiście mam zamiar pochwalić się z wami moimi opiniami na temat każdego kosmetyku z osobna lub ich serii, w tym Azjatyckich, niektóre z nich sa na zdjęciu :) Jeśli chcecie mogę zrobić szybką analizę książki i odnieść się do np. prac naukowych, dyplomowych etc.
Na dzisiaj to tyle 🔻🔺
Napisałaś o esencji Korei Północnej- chyba chodziło Ci o Koreę Południową ;) W Korei Północnej panuje reżim i nikt nie ma czasu na pielęgnację cery.
OdpowiedzUsuńMój blog
Hahaha, faktycznie :D ale przypał :P
Usuń